Słownik delegatów na Polski Sejm Dzielnicowy

Skip Navigation LinksSłownikHasła

Przegląd haseł

ks. Szwaba Norbert
Białężyn, Powiat Obornicki, Poznańskie

Ks Norbert Szwaba (Dziennik Polskiego Sejmu Dzielnicowego podaje Ks. Szwaba R.) był jednym z duchownych, którzy bez reszty poświęcili się sprawom powierzonej im lokalnej społeczności. Ten zasłużony kapłan a zarazem aktywny działacz polskich organizacji społecznych przez prawie cały okres swojej kapłańskiej posługi - od roku 1904, gdy jako młody kapłan objął swą pierwszą parafię w Długiej Goślinie, aż do śmierci w roku 1961 - związany był z ziemią goślińską, obejmującą tereny dzisiejszej gminy Murowana Goślina. Wieloletnia posługa kapłańska ks. Szwaby, najpierw jako proboszcza, a następnie jako dziekana goślińskiego oraz jego zaangażowanie społeczne zasługują na upamiętnienie.

Norbert Szwaba urodził się w roku 1874. Wcześnie zdecydował się związać swe życie ze stanem duchownym, wstąpił do Seminarium Duchownego i w 1900 roku został wyświęcony na kapłana. Po krótkim okresie wikariatu, w 1904 roku został skierowany na swoją pierwszą samodzielną placówkę kościelną – do parafii pod wezwaniem św. Marii Magdaleny w Długiej Goślinie. Młody duchowny od razu włączył się w sprawy swoich parafian, angażując się w rodzące się właśnie polskie życie społeczne ziemi goślińskiej. Wraz z proboszczem białężyńskim ks. Józefem Pałkowskim uczestniczył w stworzeniu latem 1904 roku Towarzystwa Przemysłowego na Murowaną Goślinę i okolice. Był także jednym z inicjatorów powołania Katolickiego Towarzystwa Robotników Polskich w Murowanej Goślinie. Po trzech latach posługi w Długiej Goślinie ks. Szwaba otrzymał samodzielne probostwo w sąsiedniej parafii pod wezwaniem św. Tymoteusza w Białężynie, gdzie zastąpił zmarłego wówczas bardzo zasłużonego dla ziemi goślińskiej ks. Pałkowskiego. Jak się miało okazać parafia, którą objął w roku 1907, miała być jego ostatnią placówką kościelną – pozostał jej wierny aż do śmierci.

Nowy proboszcz białężyński starał się dbać o krzewienie wśród swoich parafian ducha polskiego. Sam chętnie angażował się w tworzące się wówczas polskie życie społeczne i zachęcał do tego powierzonych mu wiernych. Jednocześnie starał się także rozwijać majątek parafialny. Około 1910 roku udało się mu, przy współpracy z Radą Kościelną i parafianami wznieść przy kościele budynek plebanii. W 1918 roku, w obliczu klęski wojennej Cesarstwa Niemieckiego ks. Szwaba włączył się aktywnie w działania społeczności polskiej zamieszkującej zabór pruski, ukierunkowane na przyłączenie ziem polskich do tworzącego się wówczas państwa polskiego. Jako jeden z dwóch wybranych przez lokalną społeczność delegatów - reprezentantów ziemi goślińskiej (wraz z mieszkańcem Murowanej Gośliny Klaszczyńskim) brał udział w pracach Polskiego Sejmu Dzielnicowego, obradującego w dniach od 3 do 5 grudnia 1918 roku w Poznaniu. Polski Sejm Dzielnicowy, reprezentacja wszystkich środowisk polskich zamieszkujących II Rzeszę dokonał wyboru Naczelnej Rady Ludowej, która stała się wówczas zwierzchnią władzą Polaków w Niemczech, określił zasady sprawowania jej tymczasowych rządów oraz zatwierdził żądania narodowe i terytorialne ludności polskiej w zaborze pruskim. Udział ks. Szwaby w tym wydarzeniu nie był nigdy należycie wyeksponowany. W okresie dwudziestolecia międzywojennego ks. Szwaba oprócz pełnienia posługi kapłańskiej w swej własnej parafii dwukrotnie pełnił funkcję rządcy kościoła w Długiej Goślinie, gdzie ówcześnie wakowało stanowisko proboszcza. Od 1 kwietnia 1927 roku, kiedy to powstał dekanat gośliński, pełnił w nim funkcję I asesora (a wiec wicedziekana). Pierwszym dziekanem goślińskim został przyjaciel ks. Szwaby jeszcze z czasów seminaryjnych, ówczesny proboszcz kiciński ks. Ludwik Haase.

Zaangażowanie na rzecz polskiego społeczeństwa przypomniano ks. Szwabie po wybuchu II wojny światowej. W początkach 1940 roku został aresztowany i osadzony w obozie przejściowym dla księży w Chludowie, gdzie był świadkiem śmierci również tam przetrzymywanego ks. Haase. Po pobycie w kolejnym obozie dla duchowieństwa w murach lubińskiego klasztoru benedyktynów władze niemieckie ostatecznie deportowały ks. Szwabę do Zakliczyna pod Myślenicami na terenach Generalnego Gubernatorstwa. Udało mu się wrócić do Białężyna w niedługim czasie po ustaniu działań wojennych, lecz zastał swą parafię w tragicznym stanie: wnętrze kościoła było wypalone a majątek parafialny w znacznej części został rozgrabiony. Natychmiast po powrocie władze diecezjalne zamianowały ks. Szwabę dziekanem goślińskim, tak więc na jego głowie oprócz trosk o sprawy własnej wspólnoty parafialnej znalazły się także problemy pozostałych miejscowych parafii. Dzięki jego staraniom do roku 1949 odbudowano wystrój wewnętrzny świątyni w Białężynie. Jednocześnie parafii białężyńskiej udało się również przejąć jako kościół filialny poprotestancką kaplicę w Uchorowie. Ks. Szwaba był także jednym z inicjatorów upamiętnienia mieszkańców ziemi goślińskiej, zamordowanych podczas wojny przez okupantów. Czasy, w których przyszło mu kierować dekanatem goślińskim były niezwykle trudne dla kościoła. Władze komunistyczne odebrały poszczególnym parafiom prawie całą ziemię beneficjalną, niektóre utraciły część nieruchomości, między innymi doprowadzono do likwidacji kaplic w Biedrusku i w Kobylnicy. Rozwiązywano katolickie stowarzyszenia, mogące się często poszczycić wieloletnimi tradycjami. Księża niewygodni dla władz poddawani byli represjom. Wobec tego rodzaju poczynań ks. Szwaba niewiele mógł poradzić. Lata posługi kapłańskiej oraz trudy okupacyjnej tułaczki odcisnęły na nim swoje piętno. Ostatecznie, z powodu złego stanu zdrowia zmuszony był zrezygnować z urzędu dziekańskiego w roku 1956. Posługę duszpasterską w parafii pełnił jednak dalej, aż do swojej śmierci w 1961 roku. Ks. Szwaba został pochowany Białężynie, wśród wiernych, którym poświęcił większą część swojego życia.

Działalność księdza Norberta Szwaby wpisuje się w najlepsze tradycje duchowieństwa wielkopolskiego w trudnym okresie pierwszej połowy XX wieku. Niezłomny stróż moralności, szczery patriota oraz dobry gospodarz – takim dał się zapamiętać swoim parafianom. Za życia nie miał możliwości doczekać się nagrody za swoją ofiarną postawę duchownego-patrioty. Swoją długą, ponad pięćdziesięcioletnią pracą w parafii św. Tymoteusza w Białężynie na zawsze zapisał się jednak w pamięci miejscowych wiernych, którzy wciąż wspominają „swojego” kapłana.

Opracowanie

Dariusz Paprocki